sobota, 14 stycznia 2017

Gdzie kończy się droga mleczna?

Jeszcze w ciąży wiedziałam, że piersią karmić będę. Koniec kropka. Każde teksty typu "Nie wiadomo czy będziesz miała mleko", albo "A co jak się nie będzie najadać" jednym uchem wpadały a drugim wypadały, a ja udawałam, że faktycznie słucham. Wiedziałam, że 90% szansy na powodzenie w karmieniu naturalnym siedzi w mojej głowie i że to ja jestem panią moich cycków.

Nigdy nie byłam dobrym "grafikiem" - przeróbka z googla

Na starcie napotkałam na trudności. Łaskawa lekarka stwierdziła, że "Mleka nie ma". Jej metoda, niczym z jakiegoś kabaretu, polegała na ściskaniu mojej brodawki. Kuźwa! Amerykę odkryła. No i wmawiali mi, że głodna, że dokarmić, że sranie w banie. Szłam w zaparte. I tak moje dziecię było karmione cycem do 10 mc życia.

Jeżeli chodzi o karmienie piersią miałam jasny cel. Karmić do roku a minimum pół. Wiedziałam, że ze względu na studia i częste wyjazdy będzie mi ciężko karmić piersią. Oczywiście laktator był w obiegu i długie godziny odciągałam mleko, ale też jestem człowiekiem. Odciąganie mleka na siedzeniu w aucie, albo cholera wie gdzie jeszcze, nie było moim ulubionym zajęciem. A jednak przez długi czas tak robiłam.

Gdy Kluska już jadła dużo stałych posiłków uznałam, że mogę jej wprowadzić jedno mleko modyfikowane. Tak, stwierdziłam, że dla mnie to będzie korzystne ze względu na czas a jej i tak będę dawać moje mleko z piersi wtedy kiedy będę na miejscu, czyli 90% razy. No i sobie dzielnie radziłyśmy. Ja miałam jeszcze zapasy w zamrażarce. Śmiesznie się otwiera szufladę a tam milion saszetek z mlekiem. W pewnym momencie ze względów organizacyjnych i próby wyspania podjęliśmy z Niemężem taktykę. Mleko modyfikowane na noc, a w dzień tylko mój cyc lub mleko z zamrażarki. Taki układ nam pasował bo wieczorem mogłam wyjść na tańce czy pobiegać. Kluska nie narzekała. Z resztą jeśli o nią chodzi to na jedzenie nigdy nie narzeka..

Z biegiem czasu zauważyłam, że cyca jest coraz mniej. Nie dlatego, że mleka nie ma, ale dlatego, że Kluska już coraz rzadziej się domagała. Nawet jak jej proponowałam to robiła minę "Co Ty mnie matka mnie tu wciskasz!? Dawaj banana!" i na tym się kończyło. Tak z cyca 8, 11 i 16 zrobił się cyc o 8 i 11. Trwało to może z miesiąc. Nagle wzgardziła mlekiem po drzemce. Nie w smak jej było leżenie i spokojny posiłek. Zaczęła się liczyć zabawa, a ulubioną było szczypanie mnie. O zgrozo. Próbowałam. Za każdym razem po drzemce proponowałam cyca. Później proponowałam. Niet. Nie będzie jeść i koniec. No i stało się. Może z tydzień później, na nasze nieszczęście akurat jak pojawił się katar i miałam nadzieję, że jeszcze skorzysta z dobrodziejstw mleka matki, wzgardziła cycem ostatecznie. Po drzemce w nosie ma cyca. Koniec. Wiedziałam, że nic nie ugram, ale kolejne 3 dni proponowałam z nadzieją, że chociaż odrobinę się napije. A gdzie tam.

I tak oto nadszedł kres mojego karmienia piersią. Jest mi dziwnie z tym. W sumie przecież wiedziałam, że rok życia Kluski zaraz minie. No ale to taki cycoch był! Ona tak uwielbiała a nagle wzgardziła! No i sama ta czynność. To było takie nasze, przecież ojciec cyca nie wywali. Nie nakarmi głodnego dziecia! Ach co za smutek i żal. Koniec, koniec karmienia piersią nadszedł nieubłaganie. Nie ma problemu z "odstawieniem od piersi", nie ma problemu z za dużym dzieckiem przy piersi, nie ma tych spojrzeń. Moje dziecko zdecydowało, a ja? A ja to w pełni akceptuję, chociaż jeszcze troszkę mam smuteczek i sflaczałe cyce. Ugh! Dobrze, że nigdy obfitym biustem nie grzeszyłam! To by dopiero było! Cyce po gumkę w gaciach!

Można powiedzieć, że sama wbiłam sobie gwóźdź do laktacyjnej trumny. To fakt. Decydując się na karmienie mieszane, czyli i piersią i mlekiem modyfikowanym, wiedziałam, że może się tak zdarzyć, że Kluska odrzuci pierś. Liczyłam się z tym i w pewnym sensie przygotowywałam się na to psychicznie. Jestem trochę laktacyjną terrorystką. Mam trochę nawalone w głowie jeśli chodzi o karmienie piersią, ale wszystko ma swoje granice, a ja kocham rozsądek. Myślę, że 10 mc to optymalny okres karmienia.

Zaleca się karmić wyłącznie piersią przez pierwsze 6 mc życia dziecka. Zaznaczam, że każde dziecko jest inne i są to ogólne uśrednione normy. Jednakże nie powinno się proponować dziecku przed ukończeniem 4 mc życia jakiegokolwiek stałego pokarmu czy napojów innych niż woda. 

5 komentarzy:

  1. To takie BLW Kluski nastąpiło Ona sama sie odłączyła 😃 Ja karmiłam ponad trzy lata pierworodnego Nasza droga mleczna skończyła sie za porozumieniem stron
    Ja tłumaczyłam synkowi że mame boli i on sam postanowił nie pic A wspólne usypianie zyskało nowy rytuał - smyramie po rękach, brzuszki i plecach Zobaczymy jak
    Pójdzie z córką 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja bym nie dała rady 3 lata. Przyznaje się, że tak sobie wydłużałam czas, że jeszcze niedawno mówiłam sobie "a maksymalnie 1,5 roku". Ciężkie pożegnania :D

      Usuń
  2. A tak się zastanawiałam czy karmisz i jak się odstawia generalnie. Powiem Ci ze dla mnie to wymarzony scenariusz -bez bólu ,płaczu j bez poczucia ze odbieram coś dziecku. Trzymaj kciuki żeby u mnie tez tal poszło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nie zagłębiałam się w temat tego jak odstawić dziecko od piersi. Nie byłam na to gotowa hahaha. I masz rację, samodzielna decyzja dziecka, że nie chce cyca była dla mnie wymarzona. Nie musiałam się martwić i mieć wyrzutów sumienia. Będziemy trzymać kciuki, żeby Wam równie gładko to poszło :)

      Usuń
  3. laktacyjna terrorystka która karmi mm to się wyklucza

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad :)