poniedziałek, 27 czerwca 2016

O foteliku samochodowym słów kilka

Będąc mamą, młodą, niedoświadczoną mamą, z przerażeniem zauważyłam, że wśród polskiego społeczeństwa jest pełno ignorantów, którzy są na bakier z bezpieczeństwem swoich dzieci. Może to brzmi nieprzyjemnie i brutalnie, ale niestety taka jest prawa. Często wyznacznikiem środków "bezpieczeństwa" naszego dziecka jest nasze mylne wyobrażenie o tym co jest dla niego dobre, a co nie oraz wysokość potencjalnego mandatu. Poza tym często chcemy zaoszczędzić, nie zdając sobie sprawy z tego, że stokrotność tego co zaoszczędziliśmy będziemy musieli wydać na leczenie naszego dziecka. O czym mowa? O fotelikach i pseudofotelikach samochodowych.

Grafika google

Gdy wybierałam z Niemężem fotelik samochodowy to przez długi, długi czas nie mogliśmy znaleźć naszego ideału. Po pierwsze musiał spełniać wszelkie możliwe normy bezpieczeństwa. Sto milionów atestów, wszystko musiało być na cacy. Dodatkowo liczyła się firma. Zastanawialiśmy się nad Maxi Cosi oraz Recaro, przy czym padło na firmę drugą. Naszym zdaniem firma, która zajmuję się produkcją foteli do samochodów rajdowych na bezpieczeństwie znać się musi. Firmy typu "Krzak" nie były brane pod uwagę. No i dodatkowo przedział kilogramowy. Od 0 do 13 kg. Ostatecznie wybraliśmy fotelik Recaro Privia, z którego jesteśmy zadowoleni, chociaż mam nadzieję, że nigdy nie będzie nam dane sprawdzać jego wytrzymałości w realnym życiu. Tak czy siak w testach wypada bardzo dobrze, a cena 650 zł też nas nie załamała.

Jednak nie o konkretnych modelach chcę dzisiaj prawić. Chodzi o to, że u mnie fotelik samochodowy dla Kluski jest TYLKO I WYŁĄCZNIE fotelikiem samochodowym dla Kluski. NIE JEST to część wózka w 3w1 czyli tak bardzo lubiane przez Polskie rodziny, tanie i bez żadnych atestów zwykłe NOSIDŁO. Poza tym Kluska ZAWSZE JEŹDZI W FOTELIKU i nie ma znaczenia czy ryczy, czy ulewa, czy po prostu marudzi. Wolę, żeby płakała teraz bo jest w foteliku niż nigdy bo w nim nie była. 

Wielu z Was zapyta "Co za różnica?", albo powie, że "Producent mówi, że to fotelik samochodowy", "Ale jej/jemu niewygodnie"... Okej, super, ale przecież macie własne mózgownice i jako rodzice, którzy niewątpliwie chcą zadbać najlepiej jak umieją o bezpieczeństwo dziecka, sami to sprawdzicie, prawda? Ale jeżeli z jakiegoś powodu jeszcze tego nie sprawdziliście, albo nie mieliście możliwości, albo no nie wiem, nie chcę myśleć o innych przyczynach czemu jeszcze tego nie wiecie to ja chciałabym Wam przybliżyć temat.

Atrapa fotelika - nosidło z wózka 3w1

Sposób wykonania fotelika samochodowego
Pierwsza i chyba najbardziej rzucająca się w oczy rzecz. Fotelik samochodowy, który posiada odpowiednie atesty jest wykonany z odpowiednich materiałów. Oprócz plastikowej obudowy i materiałowej tapicerki fotelik posiada wnętrze. Przyznaję się bez bicia, że nie pamiętam nazwy tego materiału, aczkolwiek na szkoleniu przedstawiciel firmy Besafe o tym mówił. Wypełnienie fotelika służy ZAMORTYZOWANIU siły uderzenia! Podczas, gdy zwykłe plastikowe nosidło z wózka 3w1, które najczęściej posiada tylko i wyłącznie cienki styropian i materiał na styropianie nie tylko nie zamortyzuje uderzenia, ale wręcz rozleci się na kawałki jak upuszczona zabawka. Niestety wraz z rozbiciem nosidełka rozbije się głowa naszego dziecka. 

Przed dokonaniem zakupu, warto przejrzeć dostępne w Internecie testy zderzeniowe, które pokazują, który fotelik sprawdza się w momencie wypadku bardziej, a który mniej. Takie testy są przeprowadzane, między innymi, przez niemiecki automobilklub ADAC. Ostatnie były przeprowadzane w maju 2011.
Wysoka ocena otrzymana w niezależnym teście zderzeniowym jest gwarancją bezpieczeństwa. Testy homologacyjne, na podstawie których przyznaje się poszczególnym modelom fotelików certyfikaty, nie są przeprowadzane tak dokładnie. Regulamin homologacji ECE R44 nie jest doskonały, a do takich testów używa się manekinów, które nie posiadają czujników pozwalających na pomiar obciążeń działających na brzuch podczas wypadku. Najnowszą, najbardziej rygorystyczną normą bezpieczeństwa, jest norma ECE R44/04
O tym, czy dany model fotelika spełnia europejskie normy bezpieczeństwa, świadczy znak „E”. W każdym europejskim państwie dodaje się do niego inną cyfrę, w Polsce jest to „20”. Homologację wydaje Przemysłowy Instytut Motoryzacji (PIMot). Foteliki z homologacją zagraniczną mogą być sprzedawane w Polsce, ale nie są przez PIMot dodatkowo certyfikowane. - jakkupowac.pl
Poświadczenie homologacji 

Montaż fotelika

Co prawda większość nosideł też montuje się tyłem do kierunku jazdy(cały czas mówię o kategorii wagowej 0-13kg bo dopiero takiego wyboru dokonywaliśmy) to mimo to bardzo łatwo odróżnić fotelik samochodowy od nosidła. Jakby dla kogoś WAGA to było mało. Tak moi drodzy fotelik samochodowy swoje musi ważyć i wcale się w tym dziecka wygodnie w rączce nie nosi. To w końcu nie jest torebka. Na atestowanym foteliku znajdziemy niebieskie elementy, w miejscach, gdzie ma znaleźć się pas bezpieczeństwa. To nie jest wymysł producenta, że przy foteliku z różową tapicerką znajdziemy błękitny element. To specjalnie, żebyście mogli odróżnić fotelik od nie-fotelika. Znowu powtórzę: JAKBY WAGA TO BYŁO MAŁO. No i montujemy zawsze tyłem do kierunku jazdy, zawsze na tylnym siedzeniu(tak, wiem, że można z przodu, ale to, że można nie oznacza, że jest to bezpieczne) i w miarę możliwości za pasażerem. Jeżeli w tym momencie się dziwicie, że mówię "za pasażerem" to już wyjaśniam. Otóż w sytuacji, gdy musicie się nagle na poboczu zatrzymać to bezpieczniej jest otwierać drzwi od pasażera, czyli od pobocza, a nie od ruchliwej drogi. 

Jeżeli dalej myślisz, że lepiej przodem "bo więcej świata widzi" to polecam ten materiał: https://www.youtube.com/watch?v=sssIsceKd6U

Recaro Privia - kluskowy fotelik

Używany czy nowy?
Zdaję sobie sprawę z tego, że nowy i dobry fotelik samochodowy to wydatek rzędu powyżej 300 zł. Niestety na tym nie powinno się oszczędzać. Kupcie tańszy wózek, albo mniej pierdół ale na fotelik trzeba mieć kasę. Bezpieczeństwo przede wszystkim. No i fotelik musi być nowy. Nie ma znaczenia, że Pani Krysia sprzedaje po okazyjnej cenie fotelik szwagra kuzynki dziecka. Nie wiemy czy ten fotelik szwagra kuzynki dziecka nie brał udziału w wypadku, w którym doznał jakiegoś mikrouszkodzenia wpływającego na bezpieczeństwo. Oczywiście niektóre firmy, i tu znowu brawo dla Recaro, oferują sprawdzenie fotelika powypadkowego w ramach serwisu. Wówczas możemy kupić fotelik używany. A no i należy pamiętać, że wszystko się zużywa. Tak samo fotelik. więc jeżeli w foteliku X jeździł Pani Krysi szwagra kuzynki syn, a wcześniej jego młodsza siostra, a jeszcze wcześniej ich kuzynka to należy się liczyć z tym, że ten fotelik nie będzie dobry. Chociażby przez to, ze od ciężaru dziecka może się odkształcić jak stara kanapa. Fotelik powinien być używany przez okres 5 lat. 

Jeżeli dalej nie poruszyłam Waszych mózgownic i wyobraźni to taka oto wizualizacja:

I najważniejsze: TO, ŻE TY/TWÓJ PARTNER DOBRZE JEŹDZISZ NIE OZNACZA, ŻE WSZYSCY INNI TEŻ DOBRZE JEŻDŻĄ! A poza tym ktoś kto mówi, że dobrze jeździ najczęściej jest przeciętnym kierowcą. Mówię to ja, baba za kółkiem, która wczoraj drugi raz w życiu przerysowała auto. Amen.
I dodatkowo chciałabym upomnieć wszystkich. Dziecko musi być przewożone w foteliku. Koniec kropka. Nie na rączki bo mu źle. Nie osoba dorosła podczas zderzenia nie jest w stanie utrzymać dziecka w rękach. Nie mówiąc już o połamanych malutkich kręgosłupach. 

3 komentarze:

  1. Nie chcę wsadzadzić kija w mrowisko, ale warto zauważyć, że testy ADAC są niestety testami sponsorowanymi. Warto zwrócić uwagę na Test-plus, który został opracowany w Szwecji. A wszyscy wiemy jaki tam jest nacisk na bezpieczeństwo. Tu wklejam cytat z blogu osiemgwiazdek. "
    Niewielu rodziców ma świadomość ale w Szwecji istnieje instytut VTI, który blisko od 40 lat jest żywotnie zainteresowany w czym przewozi się przyszłość Skandynawii. W roku 1973 (czyli osiem lat przed powstaniem europejskiej homologacji ECE) powstał Test T-Standard, który już wtedy badał obciążenia działające na głowę i szyję dziecka podczas wypadku. Żeby było śmieszniej, te siły będące największym zagrożeniem dla dziecka w dalszym ciągu nie są badane podczas testu homologacyjnego. Każdy fotelik fotelik wprowadzany na szwedzki rynek musiał wziąć udział w tym teście i... żaden fotel montowany przodem do tej pory nie zdał egzaminu. W 2008 roku Unia stwierdziła, że T-Standard jest niezgodny z czymś tam i nakazała jego zmianę.

    Szwedzi delikatnie przemajstrowali dotychczasowe procedury i powstał Test Plus, często nazywany Złotym Standardem i ta nazwa jest jak najbardziej adekwatna do jego założeń. Robiony jest w dwóch kategoriach: do 18 i do 25 kg a warunkiem jego zaliczenia jest nieprzekroczenie nacisku na szyję grożącego jej złamaniem, dla 3 latka ta siła wynosi 122kg, dla 6 latka 164 kg. Kryteria zostały jasno określone dzięki współpracy z kolejnymi fanami bezpieczeństwa z volvo i jednocześnie okazały się genialne w swojej prostocie. Testujących nie obchodzi jakość tapicerki, komfort, ergonomia czy możliwość prania w czterdziestu stopniach. Po prostu wiedzą, że fotelik ma chronić życie dziecka, a nie być modnym dodatkiem do auta. Mało tego, Test Plus jest dobrowolny i każdy producent fotelika może się do niego zgłosić ze swoim."

    Warto też powiedzieć o sposobie zapinania dziecka w foteliku. Teraz jest lato i dzieci są ubrane lekko. Niestety zimą jest dużo większy problem, gdyż wszelkie zimowe kurtki i kombinezony stwarzają bardzo duże niebezpieczeństwo przy uderzeniu, gdyż nie jesteśmy w stanie odpowiednio dociągnąc pasów w foteliku. Tutaj link do testów:

    https://youtu.be/qF4SFicer78

    Fajnie, że poruszyłaś taki temat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwie słuszna uwaga! Niestety wielu rodziców nie zwraca uwagi na podstawowe testy, a co dopiero na testy Szwedów. Większość pseudofotelików-nosidełek nie ma nawet homologacji! Ja chciałam poruszyć temat ogólnie. Tak na prawdę o fotelikach samochodowych, sposobie montażu czy nawet o zapięciu pasów można napisać podręcznik. Ważne by rodzice zainteresowali się chociaż trochę tematem. Rodzice muszą zrozumieć, że idąc "po taniości" stawiają na szali życie i zdrowie dziecka!

      Usuń
  2. Caly swiat jest daleko za Szwedami, jesli chodzi o foteliki samochodowe :-( Bardzo to smutne, bo niewielu rodzicow jest swiadomych zagrozen plynacych z przewozeniem maly dzieci przodem do kierunku jazdy. Najgorsze jednak jest to, ze wielu z nas wydaje tysiace na wozek (bo musi byc ladny), a oszczedza na foteliku samochodowym (bo przeciez nic sie nie stanie, a kasy szkoda).

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad :)