poniedziałek, 15 sierpnia 2016

I całe Twoje życie zaczyna się kręcić wokół... kupy!

Moje życie, na przestrzeni lat, kręciło się wokół wielu rzeczy. Sport, imprezy, nawet jakieś harcerstwo się przytrafiło. Każda z tych rzeczy dawała mi lekcję. Nie sądziłam jednak, że kiedyś, nadejdzie taki dzień kiedy moje całe życie będzie się kręcić wokół kupy. Nie obchodzi mnie to czy mój Niemąż akurat dzisiaj śpi do 15.00 lub czy koleżanki idą na miasto. Obchodzi mnie kupa. Nie byle jaka kupa. Ta, konkretna kupa Kluski. A raczej jej brak.

grafika google


Każda Matka wie, a jak nie wie to powinna się jak najszybciej dowiedzieć, że różnie z niemowlęcą kupą bywa. Dzieci karmione wyłącznie mlekiem kobiecym mają prawo nie robić kupy kilka dni. Zdarzają się rekordziści co nie czuli takiej potrzeby i przez 2 tygodnie. Jeżeli Maluch jest wesoły, je normalnie, przybiera dobrze(pamiętajcie, że z tym przybieraniem na piersi jest różnie i w większości przypadków siatki centylowe można sobie wsadzić w d.., śmietnik) to kupa raz na tydzień jest okej. Co prawda powita Was później najprawdopodobniej lawina, ale to już temat na osobny post. Natomiast dzieci karmione mlekiem modyfikowanym, poza dopajaniem wodą, powinny robić kupę dość często. Nie chodzi o to, że mleko modyfikowane jest złe. Chodzi o to, że skład mleka, w porównaniu do mleka matki, jest stały i zawiera składniki, których dziecko na dany moment nie potrzebuje więc musi je wydalić. Mleko matki jest niemalże idealne i przyswaja się prawie w całości. Proste, prawda?

Sprawa się nieco komplikuje, gdy rozszerzamy takiemu Maluchowi dietę. Mama zadowolona, zjadł tą marchewką, ziemniaka czy po prostu, jak ja osobiście wole, zupkę. Niestety przy rozszerzaniu diety ważne są dwie kwestie. Woda, trzeba dziecku podawać wody w sumie jak najwięcej oraz kupa. Tak kupa powinna być. Jej brak, poza bólem brzucha, może świadczyć o alergiach czy nieprawidłowej pracy jelit, a nawet o wyżynających się zębach! Zdarza się też, że rodzice podekscycytowani perspektywą Malucha ubabranego w marchewce podają mu ją za szybko. Wtedy okazuje się, że układ pokarmowy dziecka nie był na to gotowy.

grafika google

U nas pojawił się problem braku kupy. Był płacz i problem z zaśnięciem. Zastanawiałam się gdzie popełniłam błąd. Najpierw pomyślałam, że może się pospieszyłam z rozszerzaniem diety. Jednak widziałam jak Kluska wymaga ode mnie mojej kanapki. Jak wyciąga ręce bo chce mi ją zabrać. Jak otwiera buzię, gdy proponuję jej zupkę. Więc uznałam, że nie w tym tkwi problem. Kolejna myśl "alergia". Żadnych innych objawów. Tylko brak kupy i bąki. Zaczęłam dochodzić, drogą eliminacji, co może być przyczyną braku kupy. W końcu okazało się, że mimo odstawienia jakichkolwiek pokarmów kupy nie ma. W akcie desperacji podałam Klusce czopek glicerynowy. Byłam niezbyt zadowolona i ja i ona, ale przynajmniej dwa królicze bobki o konsystencji plasteliny wyszły.

Postanowiłam skonsultować się z moim ciałem doradczym w sprawach bobasów, Siostrą. Okazało się, że jej chłopaki również mają problem z kupą, a starszy się z tym męczył do 18 mc życia. Doradziła mi bym  jak najwięcej podawała wody oraz owoców. Zaczęłam liczyć ile wody Kluska wypija dziennie i się przeraziłam. Tylko 50 ml! To bardzo mało. Pierwsze co to zmieniłam kubek. Kubek z Rossmana jednak jej nie przypadł do gustu. Ostatecznie pije wodę z nakładki od butelki. Chyba to jest kwestia tego, że widzi wodę. Sama nie wiem. Kolejną rzeczą jaką zrobiłam, było podanie jej jednej, dziecięcej łyżeczki oleju lnianego na czczo. Mówi się, że olej lniany po roku, jednak pewna Pani Doktor twierdzi, że malutka ilość nie zaszkodzi, a olej lniany poza właściwościami regulującymi pracę jelit zawiera dużo kwasów omega 3. Ostatnia wykonana przeze mnie czynność to zamotanie Kluski w chustę. Pozycja dziecka w chuście jest, cóż tu więcej mówić, fizjologicznie idealną pozycją do robienia kupy. Kolanka znajdują się wyżej niż miednica. Myślałam, że ona pójdzie spać, jednak nie minęło 5 min, a usłyszałam bąki i poczułam smrodek! Byłam pewna, że to kupa. Jednak, żeby się nie cieszyć przedwcześnie(już wcześniej było kilka fałszywych alarmów) rozmotałam małą i biegiem na przewijak. No i jest. Kupa o mniej plastelinowej konsystencji, mniej sucha, prawie idealna. Co za radość. Nigdy bym nie powiedziała, że będę się cieszyć jak dziecko na widok cudzej kupy! A jednak! Najgorsze za nami. Wieczorem poszła jeszcze jedna kupka o jeszcze lepszej konsystencji. Ach co za życie, co za życie!

Teraz jestem na etapie bacznego obserwowania Małej. Gadzina z niej taka, że jeść lubi, a gdy widzi swój gryzak na owoce to dostaje szału i natychmiast musi go sobie wsadzić do buzi. Dalej jej podaje łyżeczkę oleju lnianego rano. Wieczorem natomiast podaje jej 5 kropli probiotyku Dicoflor by wyregulować pracę jelit. Ogólnie jestem pro natura, ale nie mam zamiaru patrzeć jak moje dziecko cierpi, a matka jak wół nie chce mu ulżyć.

Jaki jest morał z tego wpisu? Od gówna zależy to czy dzień jest udany! Ha, ha, ha! A tak na prawdę to obserwujcie swoje pociechy. Nie bagatelizujcie braku kupy, ale też nie popadajcie w panikę, gdy kupy nie ma. Wszelkie wspomagacze typu czopki są ok, ale doraźnie. Zbyt częste pomaganie dziecku może mieć negatywne konsekwencje. Gdy zaparcia się przedłużają skonsultujcie się z lekarzem bo przyczyn może być mnóstwo. No i jeszcze jedna rada na koniec: nie każde standardy będą dla Was okej. Kierujcie się swoim rodzicielskim instynktem.

PS. Tak wychwalana marchewka często zatwardza.

4 komentarze:

  1. My na razie problemu z kupą nie mamy. Codziennie między 9 a 12 pojawia się kupa. Raz czy dwa nie było jeden dzień... ale radzimy sobie, jak akurat się nie pojawi w tych godzinach to nie panikujemy

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, jeśli dziecko dłużej się nie wypróżnia przeważnie każdy rodzic zaczyna się martwić. Najważniejsze jest to, żeby nie panikować i zachować zimną krew :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo humorystyczny wpis o mega poważnej sprawie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo humorystyczny wpis o mega poważnej sprawie :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad :)