czwartek, 23 czerwca 2016

MamaTime: Joga dla mamy z bejbulkiem

Gdy zaszłam w ciążę obawiałam się, że w Gorzowie będzie straszna kicha, jeżeli chodzi o zajęcia dla mam i dzieci. Co gorsza, byłam pierwszą z moich koleżanek, która zaszła w ciążę. A więc stałam na początku drogi macierzyństwa, nie wiedząc w co ręce włożyć i co ze sobą zrobić. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne bo moje miasto, wbrew pozorom, się rozkręca. I oto moja super ekipa chustomam wynalazła zajęcia jogi dla mam z dziećmi. Rewelacja!



Na zajęcia wybrałyśmy się niczym wózkowa sekta. Nasza paczka kontra świat! Oczywiście większość z nas ma z jogą tyle wspólnego co chrabąszcz z baletem, ale my, odważne mamuśki, postanowiłyśmy zażyć ruchu i przy okazji się zrelaksować.

Pierwsza rzecz, jaka mi przypadła do gustu to lokalizacja. Z mojego obecnego mieszkania na zajęcia mogę dość w 10 min. szybkim tempem i 15-20 min. spacerkiem czy tiptopkami. Jest to niewątpliwy atut bo po zajęciach o godzinie 17.00 nie muszę się stresować, że nie zdążę z Kluską na kąpiel czy żarełko.

Kolejna sprawa to czas zajęć. Akurat pierwsza "sesja" odbywała się w poniedziałek o godz. 16.00. Godzina, tak jak i lokalizacja ma niebagatelne znaczenie, zwłaszcza, jeżeli chodzi o malca w wieku 3 mc. Gdyby zajęcia odbywały się później to Kluska najzwyczajniej na świecie by nie wytrzymała i byłaby w kiepskim humorze. A tak trochę się kimnęła, a trochę pogimnastykowała z mamą. Zajęcia dalej mają się odbywać o tej godzinie, ale z poniedziałku przeniesione są na piątek. Akurat taka zmiana jest dla mnie bez różnicy bo na studia dojeżdżam zazwyczaj wtorek, czwartek.

A teraz sprawa najważniejsza! PROWADZĄCY. Prowadzącym jest rodowity mieszkaniec wschodu przez co ma świetne podejście do jogi! Bez spiny, dla relaksu no i nawet pośmiać się można. Pawan, bo tak ma na imię instruktor, wydaje się być przemiłym człowiekiem, który stara się jak najlepiej umie mówić po polsku i wszystko tłumaczyć. Nie tylko jak zrobić dane ćwiczenie, ale i dlaczego warto je zrobić.



No i sprawy czysto techniczne. Zajęcia odbywają się na małej sali Szkoły Yogi Omkar, ale akurat mamy z maluchami, od leżących plackiem jak Kluska, przez pełzająco-czołgające, po biegająco-skaczące, znajdą dla siebie w sam raz miejsca. Plus jest też taki, że znajdzie się miejsce na wózki czy szatnia. No i fajne jest to, że na zajęciach dla mam z dziećmi nikt nie powie, że przeszkadzasz czy nie zbulwersuje się na widok wywalonego cyca w połowie zajęć.

No dobra, wszystko pięknie, ładnie, ale ile taka przyjemność kosztuje? A no właśnie i tu nie jest źle bo godzina zajęć kosztowała mnie 20 zł. Raz w tygodniu nie ma tragedii, a takie rozciąganie jest przyjemne. Zwłaszcza, że tu się dźwiga, a tu wisi nad łóżeczkiem i klepie po pupie, a tam jeszcze przewija na szybko w aucie.

Ogólnie rzecz biorąc ruch to zdrowie, więc POLECAM. Kluskowa Mama!

2 komentarze:

  1. Kiedyś widziałam filmik o zajęciach fitness z dziećmi w wózku. Ciekawa alternatywa, chociaż nie wiem czy moja córa by wysiedziała grzecznie. Jak czasem ćwiczę w domu to zwykle uważnie obserwuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My sobie same takie zajęcia zorganizowałyśmy. W poniedziałki mamy ćwiczenia mam z wózkami. Dzieci drzemka albo guganie a my pompujemy pośladki :)

      Usuń

Zostaw po sobie ślad :)