poniedziałek, 11 kwietnia 2016

SIDS - nagła śmierć łóżeczkowa. Dlaczego tak mało się o tym mówi?

Grafika google

Na wypisie ze szpitala przeczytałam, że poinformowano mnie o SIDS. Byłam w ciężkim szoku. Nikt mi nic na ten temat nie powiedział. Gdyby nie to, że odpowiednio się przygotowałam wcześniej to pomyślałabym, że SIDS to jakaś niemowlęca choroba. Tu się jednak okazuje, że SIDS to inaczej nagła śmierć łóżeczkowa. Co to jest? Skąd się bierze i jak temu zapobiegać?


Według Wikipedii SIDS, zespół nagłego zgonu niemowląt to "nagła śmierć pozornie zdrowego niemowlęcia podczas snu". Niestety do tej pory nie udało się do końca ustalić, jaka jest przyczyna śmierci zdrowych dzieci.

Jak już wspomniałam na wstępie SIDS to nie choroba. Jest to rezultat czynników, które w ostateczności prowadzą do śmierci. Naukowcy od wielu lat prowadzą badania mające na celu znalezienie przyczyn nagłej śmierci łóżeczkowej oraz zapobieganie temu zjawisku. Na przestrzeni lat udało się wyodrębnić kilka czynników mających wpływ na SIDS. Głównymi są palenie papierosów i/lub spożywanie alkoholu w ciąży, nieprawidłowy rozwój układu nerwowego, bezdech trwający dłużej niż 20 sekund, niedobory serotoniny, zaburzenia krążenia czy niska masa urodzeniowa. Ponadto występują dodatkowe okoliczności nie pozostające obojętne na SIDS. Wyróżniamy tu pozycję dziecka podczas snu, rodzaj materaca w łóżeczku oraz jego wyposażenie, przegrzewanie dziecka czy nawet rytm dnia.

Grafika google

Bardzo często zdarza się, że przyczyną SIDS jest zaburzenie genetyczne polegające na tym, że dziecko nie ma odruchu odkrztuszania. W sytuacji, gdy coś zalega dziecku w gardle ono nie potrafi odkasłać więc automatycznie dochodzi do bezdechu, który ostatecznie prowadzi do uduszenia.

Kolejnym, z wymienianych przez naukowców czynników, jest brak umiejętności płaczu w sytuacji nagłej, kiedy dziecko się dusi. O co chodzi? Przykładowo, dziecko, które przykryje sobie twarz kołderką i nie może przez to oddychać zaczyna płakać. Zaczyna płakać by dać sygnał rodzicowi "Mamo, tato jest mi źle. Pomocy!". Niektóre dzieci tego nie potrafią i tak jak w przypadku braku umiejętności odkrztuszenia i w tym przypadku dochodzi do uduszenia.

O ile w pierwszej wspomnianej przeze mnie sytuacji nie jesteśmy za bardzo w stanie nic zrobić, tak w drugiej mamy całe morze możliwości. Przede wszystkim powinniśmy usunąć wszelkie zbędne przedmioty z łóżeczka, a standardową kołdrę zastąpić bezpiecznym śpiworkiem. Nie każde dziecko to aniołek, który budzi się w takiej pozycji, w jakiej zostało ułożone do snu. Z doświadczenia wiem, że moja Kluska, mimo, że w śpiworku, to potrafi obudzić się w poprzek.

Grafika google

Wiadomo, że każdy rodzic chce ochronić swoje maleństwo przed całym złem świata. Tak samo jest z SIDS. Są zalecenia, wydane przez Krajowego Konsultanta w dziecinie neonatologii, które mają na celu przeciwdziałanie czynnikom wpływającym na SIDS. Należą do nich m.in.:
- zachowanie regularnego rytmu dnia dziecka,
- odpowiednie przystosowanie miejsca do spania - usunięcie wszelkich zbędnych przedmiotów z łóżeczka, w tym kołdry i poduszki,
- układanie dziecka do snu na plechach,
- zapewnienie odpowiedniej temperatury w pokoju, w którym dziecko śpi.

Niektórzy lekarze twierdzą, że na zespół nagłej śmierci łóżeczkowej ma wpływ karmienie piersią. Dlatego zalecają karmienie piersią do ukończenia pierwszego roku życia. Ponadto zaleca się podawanie dziecku smoczka. Ciumkanie smoczka ma relaksować dziecko, tym samym wpływając na jakość snu malca.

Co mogę dodać od siebie? Moja Kluska ma łóżeczko puste. Nie jedna osoba się dziwiła, że zrezygnowałam z barwnych ochraniaczy na łóżeczko i pościelek. Nie mam cudownego baldachimu i miliona zabawek-przytulanek. Czymże jest ładnie wyglądające, wypasione łóżeczko w porównaniu do zdrowia i życia naszego dziecka.

6 komentarzy:

  1. Nie wpadajmy z jednej skrajnosci w druga... Mojej znajomej corka spala w pustym lozeczku bez podusi i kolderki ..Temp miala stala jaka zalecila polozna..Rytm dnia jak w zegarku..karmila piersi..nigdy nie palila papierosow ..a i tak jej coreczka w wieku 3 miesiecy zmarla smiercia lozeczkowa..Mysle ze najpewniejsza rzecza sa czujniki oddechu i koniec..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że nie można popadać ze skrajności w skrajność. Ja mam takie podejście, że robię wszystko co w mojej mocy by uchronić dziecko przed różnymi rzeczami. Chcę spać spokojnie. Wiem jednak, że są sytuacje, na które nie mamy wpływu. Tak było w przypadku Twojej znajomej. Ja bym pluła sobie w twarz, że mogłam ustrzec moje dziecko wyciągając poduszkę, a nóż by to coś pomogło.

      Usuń
  2. Ten monitor oddechu daje jakiś komfort tylko jakbym wiedziała o tym ze szpitala lub od lekarza położnej to mój kochany synus byłby z nami a tak już go nie mam zmarł 2stycznia miał by teraz 11 miesięcy tak jak jego siostra bliźniaczka także chroncie swoje dzieci jak tylko możecie bo ból po stracie jest ogromny a poczucie winy jeszcze większe

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba takie tematy zdecydowanie nagłaśniać bo mało osób o nich wie, z drugiej strony wiele kobiet popadłoby w paranoje i co chwila sprawdzało czy dziecko oddycha. Gdyby nie boczne ochraniacze to moja córa nieraz by podczas snu uderzyła główką w szczebelki albo wsadziła pomiędzy nóżkę i nieszczęście gotowe, więc myślę, że raczej nie stanowią zagrożenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja ciągle albo uderza głową w szczebelki albo wchodzi tam nogami. Wolę jednak tak niż żeby zabrakło jej powietrza. Teraz nauczyła się obracać w każdą stronę więc ciągle trzeba ją ratować z opresji, a przy jej cichym płaczu ochraniacz tylko by wytłumił dźwięk.

      Usuń

Zostaw po sobie ślad :)